10.
Odpaliłam samochód uśmiechając się na dźwięk silnika. Włączyłam radio,
piosenka, która leciała to – Ma Cherie.
- Zapnij pasy, bo znowu będę musiała
mandat płacić. – powiedziałam do brata
- Znowu? – zapytał Krzysiek
zapinając pasy.
- Tak, haha – zaśmiałam się
głośno na wspomnienie ostatniej akcji.
- Pasów nie zapięłaś i Ci mandat
dali ?
- Mandat dali mi za to, że
rozmawiałam przez telefon prowadząc samochód przekraczający dozwoloną prędkość
na danym odcinku w dodatku z niezapiętymi pasami. – odpowiedziałam z
bananem na mordzie.
- Hahahaha, brawo. – powiedział śmiejąc się. – Ja też dostałem.
- Haha, za co? – zapytałam z zaciekawieniem
- Spożywanie alkoholu w miejscu
do tego nie przeznaczonym.
- Hahahahaha – wybuchnę łam śmiechem
na te słowa.
- Paris, paris? – rzucił w
moją stronę.
- 8. – odpowiedziałam.
Chodziło mu o naszą ulubioną piosenkę. Zawsze jak razem jechaliśmy to
jej słuchaliśmy. Śpiewaliśmy na całe gardła. Wybuchałam śmiechem jak słyszałam
pseudo francuski mojego brata.
Po skończonej piosence kontynuowaliśmy rozmowę. Rozmawialiśmy na
wszelkie możliwe tematy, dopóki Krzysiek nie zapytał o Roberta.
- Co z nim ?
- A co ma być? Nie jesteśmy
razem, to rozdział zamknięty. – odpowiedziałam szorstko
- No dobra, a mogę wiedzieć
czemu?
- Nie układało nam się. Proste.
- Spoko. Rozumiem.. – rzucił
- A z Dominikiem? – zapytał
ponownie
- Jest fajnym gościem, ale nie
znam go za dobrze – rzuciłam zbijając go z tropu.
Dojeżdżaliśmy akurat do miejsca praktyk Krzyśka. Spojrzałam na niego ze
zdziwieniem, ponieważ nawet nie drgnął, żeby odpiąć pasy.
- No wypad, bo się spóźnię! – powiedziałam
podnosząc głos
- A masz jakąś kasę? – zapytał
robiąc psie oczy.
Przewróciłam oczami, biorąc torebkę i wyjmując z niej portfel. Podałam
50-cio złotowy banknot bratu.
- Wystarczy?
- Jak najbardziej. – uśmiechnął
się całując mnie w policzek. – Cześć !
- krzyknął zamykając drzwi do samochodu.
*
*
*
Po praktykach zadzwoniłam do Kaśki zapytać co i jak. Nie gadałyśmy
długo, ponieważ Rafał już na nią czekał. Umówiłyśmy się na wieczór. Po drodze
zabrałam koleżankę z przystanku i zadzwoniłam do Krzyśka, żeby sobie załatwił
transport do domu. Wskoczyłyśmy do cukierni na ciastko i kawę. Długo
rozmawiałyśmy wspominając podstawówkę. Zawsze wspominamy te lata, a przecież
często się spotykamy. Podrzuciłam ją do domu i sama udałam się w stronę
swojego. Jechałam dłuższą drogą, którą można było sobie pozwolić na szybką
jazdę. Pogłośniłam więc muzykę i nacisnęłam na gaz. Kilka minut i byłam w domu.
Na podjeździe stał obcy mi samochód, więc od razu pomyślałam o kolegach moich
braci. Nie chowałam samochodu do garażu, bo wiedziałam, że jeszcze gdzieś
wyskoczę. Wpadłam do domu, ściągając kurtkę i buty.
- Cześć! – krzyknęłam,
słysząc telewizor i chłopaków w salonie. Weszłam do wielkiego pomieszczenia, po
prawej znajdowała się nasza kuchnia, a raczej – aneks kuchenny, a po lewej –
salon. Rzuciłam torbę, kluczyki i telefon na stół kuchenny udając się do salonu
w którym siedzieli chłopacy.
Moim oczom ukazało się 5 kolegów siedzących z piwami na kanapie.
- Haha, wiedziałem ! –
krzyknął Dominik patrząc w moją stronę.
- Co wiedziałeś? – zapytałam
zdziwiona jego widokiem.
- Że przyjechałaś, muzykę było
słuchać aż tutaj.
- Aaaa no przecież. – uśmiechnęłam
się.
Przywitałam się z resztą chłopaków.
- Nie chciałaś mnie odwieźć to
musiałem coś skminić – rzucił Krzysiek
- Ale czy ja coś mówię? – zapytałam
- Ale czy ja Ci odpowiadam? Ja
tylko oświadczam. – odpowiedział
- Dobra, dobra. Idę się wykąpać,
zaraz wrócę.
Udałam się do siebie, zamykając pokój na klucz. Wzięłam szybką kąpiel i
ruszyłam do garderoby po jakieś ciuchy. Wybrałam białe spodenki w granatowe
paski i koszulkę. Poprawiłam tuszem rzęsy i zeszłam do chłopaków.
- Chcecie coś? – zapytałam wchodząc
do kuchni
Zaprzeczyli chórem. Wyjęłam mleko i nasypałam płatek do miseczki.
Usiadłam na wysokim krześle przy blacie/stole.
Wyjęłam z torby nowo kupioną gazetę i wcinając płatki przeglądałam ją. Chłopaki
grali na kinect-ie w salonie a ja
czekałam na Kaśkę. Właśnie skończyłam płatki kiedy to Minik podszedł do mnie z
piwem.
- Proszę – podał mi browara delikatnie się uśmiechając.
- Nie piję. Ktoś Was musi
wyodwozić. – puściłam mu oczko
- Oni nigdzie się dziś nie
wybierają ! – krzyknął Krzysiek podchodząc do nas
- Jak to? – zapytałam zdziwiona
- No śpią tutaj, zrobimy sobie
małą domówkę ! – odpowiedział
- Krzysiek, chodź na chwilę – powiedziałam
ciągnąc go za rękę w stronę drzwi.
Wyszliśmy przed dom, zamknęłam drzwi i popatrzyłam na brata pytającą
miną.
- Co robią? Śpią? Czy Ty jesteś
poważny? Miało nie być żadnych imprez w domu. – powiedziałam z wyrzutem.
- Oj tam. Przecież to nie jest 50
osób, wyluzuj. – rzucił
- No w sumie racja. Ale.. Ty
jutro sprzątasz, żadnych awantur ma nie być i w ogóle grzecznie, jasne?
- Tak, tak, też Cie Kocham. – powiedział
otwierając drzwi do środka.
Ja udałam się do kuchni w poszukiwaniu papierosów, a Krzysiek poszedł
do salonu. Znalazłam paczkę z ostatnią fajką i zabierając ją ponownie wyszłam
na zewnątrz. Chcąc odpalić papierosa zorientowałam się, że nie mam ognia, więc
pociągnęłam za klamkę. W tym samym momencie ktoś otworzył drzwi. Odskoczyłam
szybko zdezorientowana.
- Przepraszam, nic Ci nie jest ?
– powiedział Dominik nachylając się nade mną.
- Nie no w porządku –
rzuciłam
- Masz ogień? – zapytałam.
- No mam, mam. Właśnie wyszedłem
zapalić. – powiedział odpalając mi papierosa.
- Dzięki.
- To może jednak pojedziemy do
siebie, nie będziemy się tak wpraszać, trochę głupio wyszło, że tak się
zachowaliśmy. – zaczął się tłumaczyć
- Przestań! Spokojnie, przecież
nic się nie dzieje. – rzekłam uśmiechając się szeroko.
Odwzajemnił uśmiech.
- To może… - nie dokończył.
Przerwał mu Krzysiek wybiegający z domu.