Po półtorej godzinie jeżdżenia gokartami udaliśmy
się na basen. Kaśka i Krzysiek od razu pobiegli na zjeżdżalnie. Ta dwójka
dobrze się dogadywała. Zresztą zawsze traktowaliśmy Kaśkę jak siostrę. W końcu
całe dzieciństwo spędziliśmy razem. Tak więc ja i Mariusz zostaliśmy z tyłu i
na spokojnie szliśmy na jacuzzi. Akurat było puste, przypominam, że koniec maja
to martwy sezon. Weszliśmy do środka i zaczęliśmy rozmawiać. Nagle Mariusz zapytał
o Roberta, zdziwiło mnie to, bo akurat jego temat nigdy nie był poruszany.
Wyjaśniłam pomijając szczegóły, że nam się nie układa i że to koniec.
- szkoda.
Fajna para z Was była. – powiedział delikatnie się uśmiechając.
- mam
nadzieję, że to nie popsuje Waszych relacji. – rzuciłam
- nie no skąd
taki pomysł. Przecież z Robertem się zawsze kumplowaliśmy – odpowiedział.
Wymusiłam uśmiech i spojrzałam w kierunku naszej
dwójki. Zaczęłam się głośno śmiać widząc jak Krzysiek niesie Kaśkę, a następnie
wrzuca ją do wody.
*
*
*
Wychodząc z basenu wszyscy staliśmy się głodni.
Zaproponowałam naszą ulubioną restaurację, gdzie udaliśmy się na obiad. Jadąc
do domu było kilka minut przed 15.
- wyścigi są o 16, ale obiecałem Dominikowi i
jego koledze, że ich weźmiemy. – rzucił Krzysiek
- jakiemu
Dominikowi ? – zapytałam z
zaciekawieniem
Mariusz spojrzał na mnie w lusterku i uśmiechnął
się. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie - „singielka”.
- poznasz go
dopiero – odpowiedział Krzysiek.
- ok. To
znaczy, że my z Kaśką mamy jechać osobno? – zapytałam
- yy.. no
tak.
- no dobra.
Lubiłam jeździć samochodem. Rodzice mieli na tyle
kasy żeby kupić mi na 16-ste urodziny smarta. Kochałam ten samochód, był mały i
szybki. Akurat w moim stylu. Wszędzie jeżdżę z Kaśką, więc jeden nam
wystarczał. Zresztą zawsze się wszystkim dzieliłyśmy, więc autko po połowie
było też jej.
Po powrocie
zorientowaliśmy się, że rodziców nie ma, pewnie wybrali się gdzieś z rodzicami
Kaśki. Poszłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się i ogarnęłam samochód. Chłopaki
pojechali wcześniej, a my dwie jak zawsze na spokojnie. W międzyczasie
kłóciłyśmy się, która ma prowadzić. Poszłyśmy na rozejm – w jedną stronę ja, w
drugą ona. Przez całą drogę rozmawiałyśmy o tym co wydarzyło się dzisiaj rano
między mną a Robertem. Wszystko jej opowiedziałam z każdym najdrobniejszym
szczegółem.
Na miejscu od razu podeszli do nas chłopaki z
nowymi kolegami.
- moja
siostra Anka, i przyszywana siostra Kaśka – powiedział Krzysiek wskazując
na nas swojemu koledze.
- Dominik
– uśmiechnął się chłopak i podał nam rękę.
Odwzajemniłyśmy uśmiech przedstawiając się nawzajem. Kaśce spodobał się
chłopak o imieniu Rafał. Nie zdziwiłam się, bo koleś był całkiem w jej typie.
Przez cały czas byli obok siebie, nie odrywali od siebie wzroku ciągle
rozmawiając. Na kilometr było widać, że coś między nimi iskrzy. Uśmiechałam się
za każdym razem widząc ich spojrzenia skierowane na siebie.
- Jakieś
plany na wieczór? – zapytał Dominik pojawiając się obok mnie.
- Jeszcze nie
wiadomo, ale pewnie pójdziemy na imprezę, a Ty ?
- Pewnie też.
– odpowiedział delikatnie się uśmiechając
- Jeśli nie
miałbyś z kim iść, a zakładam, że masz. To zawsze możesz iść z nami. – zaproponowałam
- Czemu
zakładasz, że mam? – zapytał
- Tak mi się
wydaje, po prostu
- Coś twoja
kobieca intuicja zawodzi – zaśmiał się
- Może to nie
intuicja? Może strzelałam ?
- Może.
- No właśnie
– powiedziałam i odpaliłam papierosa.
Ten koleś był jakiś dziwny. Ciągle do mnie nawijał,
a ja już nie miałam ochoty dłużej tam siedzieć w dodatku w jego towarzystwie.
Wyścigi trwały do 19, przynajmniej jak dla mnie.
Próbowałam wyrwać Kaśkę wcześniej od Rafała, ale nie chciała iść, więc musiałam
siedzieć. W dodatku na trzeźwo, bo „zakochańce” pili sobie razem 3 piwko .
Przynajmniej ja kierowałam z powrotem. Dominik próbował mnie zainteresować
jakąkolwiek rozmową, ale jakoś się nam ona nie kleiła. O 20:15 zdecydowałam się
zabrać Kaśkę siłą. Pożegnałyśmy się ze znajomymi i ruszyłyśmy w stronę
samochodu.
Odpalając już auto podbiegł do nas Dominik i
poprosił o mój numer. Podałam mu, no bo dlaczego nie? Pożegnał się słowami „do zobaczenie potem” co
mnie mocno zdziwiło. Nie sądziłam, że weźmie moje zaproszenie na serio…