czwartek, 26 lipca 2012

10.

10.
Odpaliłam samochód uśmiechając się na dźwięk silnika. Włączyłam radio, piosenka, która leciała to – Ma Cherie.
- Zapnij pasy, bo znowu będę musiała mandat płacić. – powiedziałam do brata
- Znowu? – zapytał Krzysiek zapinając pasy.
- Tak, haha – zaśmiałam się głośno na wspomnienie ostatniej akcji.
- Pasów nie zapięłaś i Ci mandat dali ?
- Mandat dali mi za to, że rozmawiałam przez telefon prowadząc samochód przekraczający dozwoloną prędkość na danym odcinku w dodatku z niezapiętymi pasami. – odpowiedziałam z bananem na mordzie.
- Hahahaha, brawo. – powiedział śmiejąc się. – Ja też dostałem.
-  Haha, za co? – zapytałam z zaciekawieniem
- Spożywanie alkoholu w miejscu do tego nie przeznaczonym.
- Hahahahaha – wybuchnę łam śmiechem na te słowa.
- Paris, paris? – rzucił w moją stronę.
- 8. – odpowiedziałam.
Chodziło mu o naszą ulubioną piosenkę. Zawsze jak razem jechaliśmy to jej słuchaliśmy. Śpiewaliśmy na całe gardła. Wybuchałam śmiechem jak słyszałam pseudo francuski mojego brata.

Po skończonej piosence kontynuowaliśmy rozmowę. Rozmawialiśmy na wszelkie możliwe tematy, dopóki Krzysiek nie zapytał o Roberta.
- Co z nim ?
- A co ma być? Nie jesteśmy razem, to rozdział zamknięty. – odpowiedziałam szorstko
- No dobra, a mogę wiedzieć czemu?
- Nie układało nam się. Proste.
- Spoko. Rozumiem.. – rzucił
- A z Dominikiem? – zapytał ponownie
- Jest fajnym gościem, ale nie znam go za dobrze – rzuciłam zbijając go z tropu.
Dojeżdżaliśmy akurat do miejsca praktyk Krzyśka. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, ponieważ nawet nie drgnął, żeby odpiąć pasy.
- No wypad, bo się spóźnię! – powiedziałam podnosząc głos
- A masz jakąś kasę? – zapytał robiąc psie oczy.
Przewróciłam oczami, biorąc torebkę i wyjmując z niej portfel. Podałam 50-cio złotowy banknot bratu.
- Wystarczy?
- Jak najbardziej. – uśmiechnął się całując mnie w policzek. – Cześć ! ­ - krzyknął zamykając drzwi do samochodu.
*
*
*
Po praktykach zadzwoniłam do Kaśki zapytać co i jak. Nie gadałyśmy długo, ponieważ Rafał już na nią czekał. Umówiłyśmy się na wieczór. Po drodze zabrałam koleżankę z przystanku i zadzwoniłam do Krzyśka, żeby sobie załatwił transport do domu. Wskoczyłyśmy do cukierni na ciastko i kawę. Długo rozmawiałyśmy wspominając podstawówkę. Zawsze wspominamy te lata, a przecież często się spotykamy. Podrzuciłam ją do domu i sama udałam się w stronę swojego. Jechałam dłuższą drogą, którą można było sobie pozwolić na szybką jazdę. Pogłośniłam więc muzykę i nacisnęłam na gaz. Kilka minut i byłam w domu. Na podjeździe stał obcy mi samochód, więc od razu pomyślałam o kolegach moich braci. Nie chowałam samochodu do garażu, bo wiedziałam, że jeszcze gdzieś wyskoczę. Wpadłam do domu, ściągając kurtkę i buty.
- Cześć! – krzyknęłam, słysząc telewizor i chłopaków w salonie. Weszłam do wielkiego pomieszczenia, po prawej znajdowała się nasza kuchnia, a raczej – aneks kuchenny, a po lewej – salon. Rzuciłam torbę, kluczyki i telefon na stół kuchenny udając się do salonu w którym siedzieli chłopacy.
­­Moim oczom ukazało się 5 kolegów siedzących z piwami na kanapie.
- Haha, wiedziałem ! – krzyknął Dominik patrząc w moją stronę.
- Co wiedziałeś? – zapytałam zdziwiona jego widokiem.
- Że przyjechałaś, muzykę było słuchać aż tutaj.
- Aaaa no przecież. – uśmiechnęłam się.
Przywitałam się z resztą chłopaków.
- Nie chciałaś mnie odwieźć to musiałem coś skminić – rzucił Krzysiek
- Ale czy ja coś mówię? – zapytałam
- Ale czy ja Ci odpowiadam? Ja tylko oświadczam. – odpowiedział
- Dobra, dobra. Idę się wykąpać, zaraz wrócę.
Udałam się do siebie, zamykając pokój na klucz. Wzięłam szybką kąpiel i ruszyłam do garderoby po jakieś ciuchy. Wybrałam białe spodenki w granatowe paski i koszulkę. Poprawiłam tuszem rzęsy i zeszłam do chłopaków.
- Chcecie coś? – zapytałam wchodząc do kuchni
Zaprzeczyli chórem. Wyjęłam mleko i nasypałam płatek do miseczki. Usiadłam na wysokim krześle przy blacie/stole.  Wyjęłam z torby nowo kupioną gazetę i wcinając płatki przeglądałam ją. Chłopaki grali na kinect-ie  w salonie a ja czekałam na Kaśkę. Właśnie skończyłam płatki kiedy to Minik podszedł do mnie z piwem.
- Proszę – podał mi browara  delikatnie się uśmiechając.
- Nie piję. Ktoś Was musi wyodwozić. – puściłam mu oczko
- Oni nigdzie się dziś nie wybierają ! – krzyknął Krzysiek podchodząc do nas
- Jak to? – zapytałam zdziwiona
- No śpią tutaj, zrobimy sobie małą domówkę ! – odpowiedział
- Krzysiek, chodź na chwilę – powiedziałam ciągnąc go za rękę w stronę drzwi.
Wyszliśmy przed dom, zamknęłam drzwi i popatrzyłam na brata pytającą miną.
- Co robią? Śpią? Czy Ty jesteś poważny? Miało nie być żadnych imprez w domu. – powiedziałam z wyrzutem.
- Oj tam. Przecież to nie jest 50 osób, wyluzuj. – rzucił
- No w sumie racja. Ale.. Ty jutro sprzątasz, żadnych awantur ma nie być i w ogóle grzecznie, jasne?
- Tak, tak, też Cie Kocham. – powiedział otwierając drzwi do środka.
Ja udałam się do kuchni w poszukiwaniu papierosów, a Krzysiek poszedł do salonu. Znalazłam paczkę z ostatnią fajką i zabierając ją ponownie wyszłam na zewnątrz. Chcąc odpalić papierosa zorientowałam się, że nie mam ognia, więc pociągnęłam za klamkę. W tym samym momencie ktoś otworzył drzwi. Odskoczyłam szybko zdezorientowana.
- Przepraszam, nic Ci nie jest ? – powiedział Dominik nachylając się nade mną.
- Nie no w porządku – rzuciłam
- Masz ogień? – zapytałam.
- No mam, mam. Właśnie wyszedłem zapalić. – powiedział odpalając mi papierosa.
- Dzięki.
- To może jednak pojedziemy do siebie, nie będziemy się tak wpraszać, trochę głupio wyszło, że tak się zachowaliśmy. – zaczął się tłumaczyć
- Przestań! Spokojnie, przecież nic się nie dzieje. – rzekłam uśmiechając się szeroko.
Odwzajemnił uśmiech.
- To może… - nie dokończył. Przerwał mu Krzysiek wybiegający z domu.

3 komentarze: