sobota, 15 września 2012

11.



- o Wy gołąbki jedne ! – krzyknął na nasz widok
Oboje spojrzeliśmy na niego pytającą miną.
- na papierosa wyjść nie można? – zapytałam podnosząc fajkę do góry.
- dobra przecież nic nie mówię. – powiedział ze skwaszoną miną.
- a tak w ogóle to co, sprawdzasz nas? – zaśmiał się Dominik.
- nie, no co Ty. Wyszedłem zapytać czy Anka by nam nie skoczyła do sklepu po jakieś piwo i przy okazji po jakąś pizzę. – odpowiedział robiąc błagalną minę w moim kierunku.
- ehh. – wzdychnęłam.
- no proszę Cie, siostraa
- no dobra, ale musicie chwilę poczekać, bo u nas już sklep zamknięty.  – rzuciłam gasząc papierosa
- spoko, poczekamy.
 Udaliśmy się wszyscy do domu, zgarnęłam kluczyki, portfel i telefon z blatu wykręcając numer do Kaśki.
- no cześć, właśnie pisałam Ci sms, że nie dam rady wpaść, bo Rafał jest u mnie. – streściła
- ahh, no okej, w takim razie miłej zabawy gołąbeczki – powiedziałam z uśmiechem na ustach
- no dzięki – rzuciła
- tylko dzieci nie naróbcie – zagroziłam
- nie martw się – odpowiedziała ze śmiechem
- no a jak byście mieli ochotę to zapraszam na domówkę, są chłopaki z wyścigu.
- ee? Czyli Dominik też? – zapytała podejrzliwie
- mhm.
- w takim razie zobaczymy co i jak.
- no okej, pa. – rzuciłam i rozłączyłam się.
Poszłam na górę i zabrałam sweterek, poprawiłam makijaż i zeszłam z powrotem do kuchni zawijając ze sobą czerwoną torbę. Wrzuciłam do niej telefon i portfel.
- piwo i pizza, tak? – zapytałam ubierając buty.
- tak. – odpowiedział Krzysiek.
Wyszłam przed dom kierując się w stronę samochodu. Było ciepło, na niebie świeciło z milion gwiazd. Ktoś wybiegł z domu i zaczął mnie wołać, spojrzałam za siebie, był to Dominik
- mogę jechać z tobą? – zapytał podbiegając do mnie
- pewnie, wsiadaj. – odpowiedziałam
Usiedliśmy w samochodzie, rzuciłam torbę pod nogi, odpaliłam silnik i zapięłam pasy. Radio zdążyło się uruchomić samo. Dominik również zapiął pasy i ukradkiem spojrzał na mnie. Ruszyłam, zjechałam z podjazdu i wjechałam w uliczkę prowadzącą do głównej. Przejeżdżając obok domu Roberta spojrzałam w okno, światło było zgaszone. Wjechałam na główną i skręciłam w prawo. Przerzuciłam piosenkę na „Bogini” Sylwii Grzeszczak i Libera. Dominik nie odezwał się słowem przez całą nutę.
- idealnie Cie opisuje – rzucił na sam koniec
Wybuchnę łam śmiechem i dopiero wtedy ogarnęłam, że jest lekko wstawiony.
Przez następny odcinek drogi rozmawialiśmy o wszystkim, o szkole, planach na przyszłość, muzyce, hobby. Dowiedziałam się, że uwielbia motory i często się ściga. Zapytałam więc dlaczego w ostatnim wyścigu nie brał udziału.
- tak wyszło – rzucił z poważną miną
Zaparkowałam pod sklepem i wyjmując torbę spod nóg zapytałam czy idzie ze mną. Powiedział, że poczeka, więc zostawiłam kluczyki w stacyjce i udałam się do środka. Wzięłam wózek i poszłam w głąb sklepu, wrzuciłam kilka paczek chipsów, zupki chińskie, paluszki, kilka butelek coli i wody mineralnej. Następnie wrzuciłam kilkanaście butelek z piwem i podeszłam do lady z alkoholami i poprosiłam o trzy flaszki Finlandii. Młoda dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i zaczęła pakować wódkę. Mierzyłam wzrokiem wystawione alkohole, kiedy ktoś do mnie podszedł i chwycił w talii. Odwróciłam się szybko i spojrzałam na dobrze znaną mi twarz Roberta
- cześć Ania. – rzucił uśmiechając się
- no cześć. – odpowiedziałam i odwróciłam się z powrotem w stronę młodej kasjerki.
- jakaś impreza? – zapytał wbijając wzrok w produkty w wózku
- nie, tylko koledzy Krzyśka.
- rozumiem, mógłbym potem wpaść do Ciebie?
- po co?
- no może byśmy oglądnęli jakiś film albo coś?
Spojrzałam na niego zdziwiona i biorąc zapakowane flaszki udałam się w stronę kas. Robert szedł za mną. Stanęłam przy kasie i zaczęłam wypakowywać zakupy.
- to jak? – odchrząknął
- myślę, że to nie najlepszy pomysł – rzuciłam wyjmując ostatnią rzecz.
- czemu?
- jakiś problem? – zapytał znajomy mi głos. Spojrzałam w tamtą stronę, Dominik stał oparty biodrem o ladę i patrzył na Roberta.
- nie, żaden problem. Miałeś siedzieć w samochodzie. – powiedziałam z wyrzutem zirytowana całą sytuacją.
- a zakupy to kto Ci poniesie? – zapytał
Uśmiechnęłam się w jego kierunku. I wtedy rozmowę przerwał Robert.
- mógłbym ja.
Milczałam, Dominik również. Pakował zakupy do reklamówek. Spojrzałam na kasjerkę i wyciągnęłam portfel z torby.
- 92.80 – powiedziała
- jeszcze marlboro light – powiedziałam
Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się przecząco głową.
- masz szczęście, że trafiłaś na mnie – szepnęła
Odwzajemniłam uśmiech i podałam odpowiednią kwotę. Wróciła mi resztę, wrzuciłam ją do portfela, a następnie do torby. Papierosy i resztę zakupów zabrał Dominik. Odwróciłam się ostatni raz w stronę Roberta i rzuciłam krótkie „cześć”
Odprowadził nas wzrokiem, wyszliśmy przed sklep i w ciszy udaliśmy się do samochodu. Dominik stanął przed autem i wyjął kluczyki z kieszeni. Otworzył i wrzucił torby do środka. Usiedliśmy i zapieliśmy pasy. Odpaliłam silnik i spojrzałam na chłopaka.
- dzięki – rzuciłam
- nie ma za co. – odpowiedział nie patrząc na mnie
Wyjechałam na główną i pokierowałam w stronę pizzeri, już wcześniej jadąc do sklepu wpadłam i zamówiłam pizzę, więc teraz ją tylko odebrałam. Nie rozmawiałam za dużo z Dominikiem. Wymieniliśmy zaledwie kilka zdań. Był zły? Przecież nie miał do tego powodu. Moje myśli znowu krążyły wokół Roberta. Dlaczego on nie daje mi spokoju do cholery? 

[ TAK, WIEM, ŻE OBIECYWAŁAM WAM SYSTEMATYCZNE NOTKI W SIERPNIU, NIESTETY MIAŁAM BARDZO DUŻO SWOICH PROBLEMÓW W ŻYCIU I NIE MYŚLAŁAM O BLOGU. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY WCHODZĄ CODZIENNIE NA BLOG ZOBACZYĆ CZY NIE MA NOWEGO  ROZDZIAŁU. ]

(było by miło jakbyście komentowali, bo wejść jest mnóstwo, a komentarzy brak. one nie gryzą :) ja również. tak, że liczę na wasze komentarze i przede wszystkim opinie!)

1 komentarz:

  1. pisz dalej! to jest zajeeeebisteeee! uzalezniam sie od Twoich wpisów poprostu :D

    OdpowiedzUsuń