środa, 30 maja 2012

4.


W duchu modliłam się żeby nie jechał z nami. Ręce zaczęły mi drżeć na samą myśl o tym, że mógłby ten dzień spędzić wśród nas. Z zamyśleń wyrwało mnie słowo „basen” wypowiedziane przez Mariusza.
- tak tak tak ! też o tym myślałam! Po gokartach basen ! – powiedziałam i pobiegłam do domu niby po strój.
Biegnąc po schodach wygrzebałam telefon z torebki  i szybko wykręciłam numer do Kaśki.
- przychodź, Robert tu jest, weź strój na basen. – oznajmiłam i rozłączyłam się. Wpadłam do pokoju zostawiając uchylone drzwi. Wbiegłam szybko do garderoby i upadłam na kolana przed szufladą z bielizną. W głowie miałam kłębek myśli. A jeśli jednak jedzie z nami? Mam to dziś zakończyć czy grać dalej? Co mam mu powiedzieć? Jak się zachowywać? Z zamyśleń wyrwał mnie jego obraz stojącego w lustrze. Siedziałam sparaliżowana , serce biło mi jak oszalałe, a oczy szybko się zaszkliły.
- co robisz? – zapytał jak by nigdy nic.
Szybko się ocknęłam i wróciłam do szukania stroju. Kątem oka zauważyłam jak robi krok w moją stronę. W ręce poczułam materiał, którego szukałam, wyjęłam go i podniosłam się.
- Ankaaa – powiedział błagalnym tonem
Położyłam torebkę na szafce i spakowałam do środka strój. Nagle Robert stanął obok mnie i złapał mnie za rękę.
- Nie dotykaj mnie. – rzuciłam i ominęłam go otwierając szafę z ręcznikami. Wyjęłam jeden i również włożyłam do torebki.
- Ania porozmawiaj ze mną – ciągnął dalej.
- Nie mamy o czym rozmawiać. – wyjaśniłam zakładając torbę na ramię.
- Przepraszam za wczoraj, byłem wściekły jak się dowiedziałem, że u Ciebie był. Wybacz mi. – powiedział i pogłaskał mnie po szyi.
- Po pierwsze nikt u mnie nie był, po drugie to nie wyjaśnia Twojego zachowania, a po trzecie to koniec. – oznajmiłam i postawiłam krok na przód. Zasłonił mi przejście swoim ciałem i przycisnął do szafy.
- Jaki koniec? Ania daj mi drugą szansę, przepraszam. Wiesz, że Cie kocham i nie chciałem Cię skrzywdzić.
-  Robert, przestań. Koniec. Ile miałeś szans? Ile razy przepraszałeś? Nie ma.. To definitywny koniec, rozumiesz? Nie chce z Tobą być. – powiedziałam i odsunęłam go od siebie, kierując się w stronę drzwi.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, przytykając mnie ponownie do szafy, tym razem mocniej.
- Daj mi ostatnią szansę. – wypowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Puść mnie. Spieszę się. – oznajmiłam patrząc mu w oczy.
- Ankaa. Nie bądź taka noo. – wybłagał przytykając swoje usta do mojej szyi. Jego ręce oparły się na moich biodrach a następnie zjechały na pośladki.
- Przestań! – krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Ciii.. – wyszeptał kładąc mi palec na usta, ponownie się zbliżył i nachylił do pocałunku. Poczułam jego zapach, ten, który tak bardzo kochałam. Patrzyłam na niego przerażona, odległość między jego ustami a moimi była minimalna. Teraz czułam jego oddech, połączył nasze wargi.
- Robert ! Cholera jasna ! Zostaw mnie!  - krzyknęłam odpychając go z taką siłą, że sam uderzył plecami o szafę po drugiej stronie. Wybiegłam z garderoby, a on za mną. Złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie.
- Ankaa przeginasz.
– powiedział zaciskając uścisk.
- Ałł ! To boli! – syknęłam. Zelżył uścisk, a ja wyrwałam rękę.
- To koniec. – oznajmiłam i pokierowałam się w stronę drzwi. Tym razem spokojnie. Ruszył za mną nic nie mówiąc. Zeszliśmy po schodach, rzuciłam krótkie „Pa mamuś” i wyszliśmy. W drzwiach spotkaliśmy się z Kaśką. Szłyśmy naprzód do samochodu, a Robert za nami. Podszedł do chłopaków i pożegnał się. Kiedy wsiedli do samochodu podszedł do mnie:
- Pa. – powiedział i zbliżył twarz do mojej mając nadzieję na buziaka.
- Cześć – rzuciłam i ominęłam go wsiadając do samochodu.
Kaśka od razu zapytała czy wszystko dobrze. Przytaknęłam sztucznie się uśmiechając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz