W duchu modliłam się żeby nie jechał z nami. Ręce zaczęły mi drżeć na
samą myśl o tym, że mógłby ten dzień spędzić wśród nas. Z zamyśleń wyrwało mnie
słowo „basen” wypowiedziane przez Mariusza.
- tak tak tak ! też o tym
myślałam! Po gokartach basen ! – powiedziałam i pobiegłam do domu niby po
strój.
Biegnąc po schodach wygrzebałam telefon z torebki i szybko wykręciłam numer do Kaśki.
- przychodź, Robert tu jest, weź
strój na basen. – oznajmiłam i rozłączyłam się. Wpadłam do pokoju
zostawiając uchylone drzwi. Wbiegłam szybko do garderoby i upadłam na kolana
przed szufladą z bielizną. W głowie miałam kłębek myśli. A jeśli jednak jedzie
z nami? Mam to dziś zakończyć czy grać dalej? Co mam mu powiedzieć? Jak się
zachowywać? Z zamyśleń wyrwał mnie jego obraz stojącego w lustrze. Siedziałam
sparaliżowana , serce biło mi jak oszalałe, a oczy szybko się zaszkliły.
- co robisz? – zapytał jak by
nigdy nic.
Szybko się ocknęłam i wróciłam do szukania stroju. Kątem oka zauważyłam
jak robi krok w moją stronę. W ręce poczułam materiał, którego szukałam,
wyjęłam go i podniosłam się.
- Ankaaa – powiedział
błagalnym tonem
Położyłam torebkę na szafce i spakowałam do środka strój. Nagle Robert
stanął obok mnie i złapał mnie za rękę.
- Nie dotykaj mnie. –
rzuciłam i ominęłam go otwierając szafę z ręcznikami. Wyjęłam jeden i również
włożyłam do torebki.
- Ania porozmawiaj ze mną –
ciągnął dalej.
- Nie mamy o czym rozmawiać. –
wyjaśniłam zakładając torbę na ramię.
- Przepraszam za wczoraj, byłem
wściekły jak się dowiedziałem, że u Ciebie był. Wybacz mi. – powiedział i
pogłaskał mnie po szyi.
- Po pierwsze nikt u mnie nie
był, po drugie to nie wyjaśnia Twojego zachowania, a po trzecie to koniec. –
oznajmiłam i postawiłam krok na przód. Zasłonił mi przejście swoim ciałem i
przycisnął do szafy.
- Jaki koniec? Ania daj mi drugą
szansę, przepraszam. Wiesz, że Cie kocham i nie chciałem Cię skrzywdzić.
- Robert, przestań. Koniec. Ile miałeś szans?
Ile razy przepraszałeś? Nie ma.. To definitywny koniec, rozumiesz? Nie chce z
Tobą być. – powiedziałam i odsunęłam go od siebie, kierując się w stronę
drzwi.
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, przytykając mnie ponownie
do szafy, tym razem mocniej.
- Daj mi ostatnią szansę. –
wypowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Puść mnie. Spieszę się. –
oznajmiłam patrząc mu w oczy.
- Ankaa. Nie bądź taka noo. –
wybłagał przytykając swoje usta do mojej szyi. Jego ręce oparły się na moich
biodrach a następnie zjechały na pośladki.
- Przestań! – krzyknęłam i
odepchnęłam go.
- Ciii.. – wyszeptał kładąc
mi palec na usta, ponownie się zbliżył i nachylił do pocałunku. Poczułam jego
zapach, ten, który tak bardzo kochałam. Patrzyłam na niego przerażona,
odległość między jego ustami a moimi była minimalna. Teraz czułam jego oddech,
połączył nasze wargi.
- Robert ! Cholera jasna ! Zostaw
mnie! - krzyknęłam odpychając go z
taką siłą, że sam uderzył plecami o szafę po drugiej stronie. Wybiegłam z
garderoby, a on za mną. Złapał mnie za rękę i odwrócił do siebie.
- Ankaa przeginasz. – powiedział zaciskając uścisk.
- Ankaa przeginasz. – powiedział zaciskając uścisk.
- Ałł ! To boli! – syknęłam.
Zelżył uścisk, a ja wyrwałam rękę.
- To koniec. – oznajmiłam i
pokierowałam się w stronę drzwi. Tym razem spokojnie. Ruszył za mną nic nie
mówiąc. Zeszliśmy po schodach, rzuciłam krótkie „Pa mamuś” i wyszliśmy. W
drzwiach spotkaliśmy się z Kaśką. Szłyśmy naprzód do samochodu, a Robert za
nami. Podszedł do chłopaków i pożegnał się. Kiedy wsiedli do samochodu podszedł
do mnie:
- Pa. – powiedział i zbliżył
twarz do mojej mając nadzieję na buziaka.
- Cześć – rzuciłam i ominęłam
go wsiadając do samochodu.
Kaśka od razu zapytała czy wszystko dobrze. Przytaknęłam sztucznie się
uśmiechając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz