W nocy nie mogłam spać, co chwile się budziłam i chodziłam po domu nie
mogąc znaleźć sobie miejsca. Niebieskie L&M dawały ulgę, mimo to nadal
byłam zdenerwowana. Na samą myśl o tym, że muszę zerwać z Robertem przechodziły
mnie dreszcze, a w oczach pojawiały się łzy. Z jednej strony kocham go, z
drugiej jednak nie mogę pozwolić na poniżanie i szantażowanie. Odpalając
kolejnego papierosa modliłam się, aby wystarczyło do rana. Wiedziałam, że nie
zasnę, więc postanowiłam iść na spacer. Przechadzka o 3 w nocy, lepszego
pomysłu nie miałam.. Kierując się do szafy po jakieś dresy i bluzę natrafiłam
na kapsel od piwa, oczywiście bosą stopą.
- fuck – syknęłam i szybko
usiadłam na podłodze łapiąc się za nią.
Spojrzałam szybko na łóżko upewniając się czy nie obudziłam Kaśki,
która spała tej nocy u mnie. Zresztą, często u mnie nocuje… Na szczęście nie przebudziła się, więc
ruszyłam w kierunku szafy wyjmując zamierzone już wcześniej ubranie. Ostrożnie
naciskając na klamkę wyszłam z domu. Odpalając kolejnego papierosa
zorientowałam się, że w paczce zostały tylko trzy.
- kurwa pięknie. –
powiedziałam sama do siebie.
Idąc drogą w dół spojrzałam na palące się światło w pokoju Roberta.
Mieszkał on zaledwie kilka domów niżej , a jedyną trasą, która prowadziła do
głównej była ta obok jego domu. Moje ręce zaczęły drżeć, oczy się zaszkliły, a
serce przyspieszyło bicie. Upewniłam się, że nie stoi w oknie i szybkim krokiem
przeszłam obok. Odwróciłam się ostatni raz i zobaczyłam zgaszone już światło.
Spojrzałam na telefon i późną godzinę. Była 3:27, wyjęłam kolejną fajkę i
zaciągnęłam się nikotyną. Długo jeszcze spacerowałam, wracając do domu było coś
przed 5. Cicho naciskając na klamkę, weszłam do środka. Zdjęłam buty i na
palcach kierowałam się do pokoju. Nagle ktoś pojawił się obok, podskoczyłam i
krzyknęłam. Szybko złapałam się za usta widząc w półmroku Krzyśka.
- co się boisz ? – zapytał
śmiejąc się
- Jezu, ale się Ciebie
przestraszyłam. Co Ty tu robisz?
- powinienem chyba zapytać o to
samo.
- nie mogę spać, więc poszłam się
przejść. - oznajmiłam
-
rozumiem.
- a Ty co tu robisz w slipach
golasie? – zapytałam klepiąc go po nagim brzuchu
- zszedłem po jakieś piwo, bo
mnie suszy – odpowiedział
- to weź dwa, wbiję zaraz do
Ciebie tylko się przebiorę. – powiedziałam idąc w kierunku schodów. Tak
naprawdę nie musiałam się przebierać… Koniecznością było raczej zakrycie wargi
i nosa.
Siedzieliśmy razem, pijąc piwo i oglądając jakąś komedię. Nie pamiętam
nawet kiedy zasnęłam na jego ramieniu. Rano obudził mnie telefon Krzyśka, który
dzwonił po raz trzeci nie dając mi spać. Wstałam więc z cichym „kuuurwa” na
ustach i pokierowałam się do swojego pokoju, kładąc się obok Kaśki.
Przebudziłam się słysząc Mariusza tuż nad swoją głową :
- wstawać śpiochy, jedziemy na
gokarty. – oznajmił.
Kaśka słysząc słowo „gokarty” od razu stanęła na nogi z bananem na
mordzie.
- jejejeje. Taaak! –
wrzasnęła.
Zawsze w weekendy gdzieś razem jeździliśmy. Całymi dniami spędzaliśmy
czas poza domem, dobrze się bawiąc. Dzisiaj jednak nie miałam ochoty na
podnoszenie się z ciepłego, wygodnego łóżka. Nawet dla jakichś tam gokartów.
Nie wstała bym gdyby nie to, że chciało mi się palić. Wchodząc do łazienki od
razu spojrzałam w lustro, opuchlizna była mniejsza, prawie niewidoczna. Wzięłam
szybki prysznic, umalowałam się i zeszłam na śniadanie, które jak zwykle
czekało wyłącznie na mnie. Kaśka i Mariusz siedzieli w salonie oglądając TV. Po
śniadaniu udałam się do pokoju Krzyśka zobaczyć co robi. Widząc, że jeszcze
słodko śpi, położyłam się obok niego. Długo nie musieliśmy czekać, bo po paru
minutach nasza kochana dwójka weszła do pokoju ściągając nas z łóżka.
- która godzina ? – zapytał Krzysiek
- 11:53 – odpowiedziała Kaśka podnosząc rolety.
- dobra, dobra wstaje.
Chłopaki zeszli na dół, a my poszłyśmy zabrać kilka najpotrzebniejszych
rzeczy do torebek, bo wiedziałyśmy, że na gokartach się nie skończy. Kaśka
pobiegła do siebie naprzeciwko, a my czekaliśmy na nią przed domem. Nagle
dostrzegłam Roberta idącego w naszą stronę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz