sobota, 26 maja 2012

1.


Tego dnia byłam w domu sama. Mariusz pojechał z mamą na zakupy, tata był w pracy, Krzysiek z kolegami na wyścigach. Sezon był „martwy” więc pracownicy byli poza pensjonatem. Siedziałam na kanapie w salonie oglądając jakiś nudny film, kiedy nagle usłyszałam głośne walenie pięściami w drzwi. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to Kaśka, która najzwyczajniej w świecie się nabija. Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Moim oczom ukazał się Robert. Wbiegł do domu i od razu zaczął krzyczeć :
 - co on tu robił ?! mało Ci? nie rozumiesz chyba.. jesteś moja ! tylko moja! rozumiesz?!
- ale o kim Ty mówisz? – zapytałam ze zdziwieniem. - przecież nikogo tu nie było…
- nie kłam! Wojtek mi powiedział, że  widział go jak od Ciebie wychodził!
Patrzyłam na niego swoimi wielkimi błękitnymi oczami, w których krył się strach. Złapał mnie za ramiona i mocno potrząsnął
 - należysz do mnie!
Krzyczał dalej, opuściłam głowę i zaczęłam płakać. Krzyczał i potrząsał mną nie zdając sobie sprawy z tego ile ma siły.
 - patrz na mnie jak do Ciebie mówię! - podniosłam głowę, otarłam łzy z policzków, strzepnęłam jego ręce z siebie i powiedziałam :
 - Nigdy nie byłam twoja! Skoro mi nie wierzysz to twój problem. Zostaw mnie w spokoju i z łaski swojej nie rób mi awantur w domu.
 Odwróciłam się idąc w stronę drzwi
 - A teraz, wyjdź.  – powiedziałam otwierając je.
 Popatrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami, tak bardzo je kochałam... teraz przepełnione były gniewem. Podszedł do mnie i znów zaczął krzyczeć
- nie uda Ci się mnie zostawić, jesteś moja! nikogo więcej!
- Wyjdziesz sam czy mam Ci kurwa pomóc?! - krzyknęłam. Nie wytrzymał.. wymierzył mi bolesny cios w twarz.
Upadłam na podłogę, odwróciłam się na bok i szybkim ruchem dotknęłam nosa z którego leciała krew.
 - Do zobaczenia kochanie. - usłyszałam ostatnie słowa i zamykające się za nim drzwi. Długo leżałam na podłodze, płacząc i wyjąc z bólu. W głowie tysiące pytań
 To nie jest on, to nie ten którego pokochałam bezgranicznie. Czym ja sobie na to zasłużyłam? Kolejny raz to zrobił.. Obiecywał, przysięgał, że więcej nie podniesie na mnie ręki...  Po dłuższej chwili usłyszałam wjeżdżający na podjazd samochód.
- Kurwa - powiedziałam szybko wstając i wycierając rękawem krew z paneli. Pobiegłam szybko na górę, wbiegłam do łazienki. Patrząc w lustro doznałam szoku. Krew lała się z nosa i rozciętej wargi. Wyglądałam okropnie. Do tego wszystkiego rozmazany tusz pod oczami.
 - Młoda ! Jesteśmy ! - usłyszałam głos brata, wchodzącego po schodach. Zamknęłam szybko łazienkę na klucz i puściłam wodę do wanny.
- Siostra, jesteś ? - zapytał.
- Tak, kąpie się, zaraz zejdę - odpowiedziałam. Położyłam się w wannie z tysiącami pytań w głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz